Krwawią oczy przy oglądaniu



Dziś pozwolę sobie coś napisać na temat Manchesteru United. W tym sezonie staram się oglądać mecze Czerwonych Diabłów i liczba tych meczów jest nawet ok, mało ustępuje spotkaniom Barcy to mogę się wypowiedzieć na temat formy drużyny jak i ich szkoleniowca.

Manchesterowi zaczęłam kibicować w tym samym roku co i Barcelonie. Gdzieś koło roku 1997. Wychowałam się na MU z Fergusonem. Przyzwyczaiłam się, że Czerwone Diabły 👹 dominują w Premier League i całkiem nieźle sobie radzą w Europie. Styl Manchesteru też zawsze był ciekawy. Nie była to tak piękna gra jak Barcelony, ale równie miła dla oka. No i najważniejsze - Manchester był znany z charakteru i walki do końca. Nie bez powodu wielu mówiło o zjawisku Fergi-time co oznaczało, że Diabły wiele bramek zdobywały od 80 minuty meczu. Oczywiście nie do końca jest to pozytywne zjawisko, wiele osób uważało, że mecz trwał dotąd dopóki MU nie strzelą bramki na remis, bądź tej dającej zwycięstwo. Nie będę na ten temat się wypowiadała, bo nigdy do końca nie będę obiektywna. Ale wracając do stylu. Na Manchester Fergusona miło było popatrzeć. Oczywiście każdy zdawał sobie sprawę, że Ferguson nie będzie trenował wiecznie. Po przeczytaniu jego autobiografii wiem ile razy miał wątpliwości co do dalszej pracy na Old Trafford. Ile razy miał już kończyć przygodę i że to dzięki żonie pracował na Old Trafford do 2013 roku. Jak dla mnie to najlepszy szkoleniowiec za mojego życia. Nie Guardiola, czy Mourinho tylko Ferguson. Facet, który w jednym klubie spędził 27 lat. To w dzisiejszych czasach niespotykane, oczywiście wyłączając Wengera. W tym czasie z Manchesterem zdobył 38 trofeów, w tym 13 Mistrzostw Anglii! Osiągnięcia niebywałe, ale wspomnieć należy, że i dyscyplinę w drużynie potrafił utrzymać. Nie to co teraz i rządzenie piłkarzy w szatni jak i klubie. SAF miał "ostrą rękę" piłkarze się go bali, a jak któryś próbował rządzić to od razu lądował na liście transferowej. Teraz mamy święte krowy w klubach, których ruszyć nie można, przecież łatwiej trenera zwolnić ;) W tym miejscu chciałam polecić "Autobiografię Fergusona" - jedną z lepszych książek: biografii- autobiografii piłkarskich jakie kiedykolwiek czytałam. Warto przeczytać - szczerze polecam. Może w wolnej chwili ją trochę streszczę i przytoczę.




Ale za dużo już wspomnień dobrych czasów MU, nie o tym miało być tylko o obecnym sezonie i męczarniach z nim związanych. Pewnie część osób wie jak bardzo swego czasu nie lubiłam Jose Mourinho. I pewnie wszyscy wiedzą dlaczego? W zeszłym sezonie przekonałam się jak bardzo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a w tym przypadku kibicowania. Oczywiście to "pozytywne uczucie" do Mou nie przyszło od razu, ale jego praca w moim klubie z Anglii sprawiła, że spojrzałam przychylniejszym okiem na Portugalczyka i jego pracę. Druga sprawa, że i on dużo w tym pomógł. Już nie jest taki chamski i prowokujący, już nie jest tak irytujący. Zachowuje się w miarę przyzwoicie. Pewnie wpływ na to ma fakt, że na ręce patrzy mu sam Alex Ferguson, a i klub do czegoś zobowiązuje. Jak o tym ostatnim pisywałam na różnych stronach internetowych to niestety, albo dla mnie stety kibice Realu nie kapowali, że to przytyk w stronę ich klubu ;) Zeszły sezon Jose i Manchesteru potraktowałam w miarę luźno. Nie wierzyłam jakoś bardzo, że w pierwszym sezonie zawojują świat. Co prawda Europę zawojowali co było ich największym sukcesem bo dało LM, ale przez skupienie się na LE odpuścili w pewnym momencie Premier League. Sama gra pozostawiała bardzo wiele do życzenia i czasem to aż oczy bolały od tego anty futbolu. Także poprzedni sezon był ulgowy z osiągnięciem to co musieli osiągnąć czyli LM. Na ten sezon patrzyłam z większą radością i nadzieją na walkę o Mistrzostwo (21!). Początek był zacny i bardzo obiecujący. Manchester ładował po 4 bramki rywalom, sam nie tracił goli, a i gra była przyjemna dla oka. Od sierpnia do 1 października Diabły zremisowały tylko mecz wyjazdowy ze Stoke 2-2. Reszta to były wyniki po 4-0 czy 2-0 i to z drużynami West Ham, Leicester, Swansea czyli nie takimi słabymi. Niestety kryzys ligowy zaczął się od meczu z Liverpoolem, gdzie United bezbramkowo zremisowało. O ile jeszcze remis można potraktować jako w miarę korzystny wynik, to samą grę już niestety nie. Mou i jego wyjazdowa taktyka na drużyny z czołówki jest niemiłosiernie drastyczna dla oczu kibiców. Jedziemy, bronimy się, remisujemy i wracamy. A nuż uda się coś strzelić i wygrać. Taką samą taktykę Jose zastosował we wczorajszym hicie z Chelsea. Oczywiście wyjazdowym hicie. I generalnie kibic średniej drużyny, by przyklaskiwał takiej taktyce, ale nie kibic Manchesteru, który jest przyzwyczajony do trofeów, ale ostatnio trochę na nie głodny. Jednak nawet wczorajsza taktyka nie poskutkowała, bo Manchester przegrał 0-1 i traci już 8 punktów do lidera - sąsiada zza miedzy. Nie wiem, czy Mourinho się wydaje, że ewentualnymi remisami na wyjazdach wygra ligę, ale moim zdaniem jest w wielkim błędzie. Już teraz United tracą 8 punktów, a za nami dopiero 11 kolejek. Wczorajszy mecz przypominał mi bardzo poprzedni sezon, sezon w którym gra tylko momentami była ładna. W tym sezonie liczyłam na lepsze widowiska w wykonaniu moich pupili. Może jeszcze wszystko przed nami i może uda się zwojować PL? To dopiero 11 kolejek, strata duża ale do odrobienia. W końcu City też kiedyś powinno zadyszkę dostać. Całkiem inaczej sprawa wygląda w Lidze Mistrzów, gdzie Manchester prowadzi w swojej grupie z kompletem zwycięstw i na 99% zapewnił sobie wyjście z grupy z pierwszego miejsca. Bilans bramkowy również ładny 10-1. Czyli jak widać można grac ładnie i skutecznie. Oczywiście gorszy ostatni czas można tłumaczyć kontuzjami, ale to dobre dla dzieciaków. Drużyna, która aspiruje na Mistrza nie powinna mieć takich wymówek. Ale co by nie mówić czekam na portów Pogby, Carricka i Ibry! Jako kibic United wierzę w odrodzenie ligowe i poprawę stylu gry Diabłów (oczywiście jeśli ma MU wygrać Majstra tym stylem, to jestem za ;)). Wierzę w odrobienie strat do City, jeszcze dwa bezpośrednie pojedynki przed nimi. Pierwszy już 10 grudnia na Old Trafford. Oczywiście najgorętszy okres to jak co sezon Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok, gdzie od 23 grudnia do 1 stycznia odbędą się 4 kolejki Premier League. Myślę, że one mogą nam dać dużo odpowiedzi. Póki co City gra jak z nut i na tą chwilę to Niebieski Manchester jest najbliżej mety zwanej Mistrz Kraju ;) 

Dziś poszalałam z pisaniem. Ciekawe czy ktoś do końca dobrnie ;) 
Pozdrawiam :) 





Komentarze

Popularne posty