Tak się bawi Widzew Łódź !!!


Laptop naprawiony więc można coś naskrobać. Dziś o mojej kolejnej wizycie na meczu Widzewa. 
Od poniedziałku nosiłam się zamiarem pojechania na mecz, ale jakoś tak się składało, że nic się nie układało, a sama nie byłam pewna planów na weekend. Jednak w piątek zrezygnowałam z pewnych planów, ale nie przypuszczałam, że w sobotę wyląduję na Widzewie. Wieczorem oglądając Skre w TV napisała do mnie koleżanka Ania, czy przyjeżdżam na mecz. W jednej sekundzie zadecydowałam, że jak będzie jeszcze miejsce to może przyjadę. Miejscówka się znalazła jedna z ostatnich, tak jakby na mnie czekała ;) No i decyzja zapadała, "Lecę na Widzew". Była to szybka i męska decyzja i znów dzięki Ani podjęta ;) Mój debiut na Widzewie też dzięki Ani, że w końcu się zmobilizowałam. 

Ten wyjazd był trochę inny. Wiadomo emocje przy debiucie chyba w każdej dziedzinie i w każdym człowieku są inne. Niby to tylko debiut na meczu, ale człowiek jest jakoś bardziej podekscytowany. Ten mecz budził już inne emocje. Czułam się jakbym na meczach na nowym stadionie był już co najmniej 10 razy, a jedyne emocje budził wynik i czy znów nie przyniosę pecha ;) Postanowiłam sobie, że jeśli Widzew znów nie wygra to dla jego dobra w tym sezonie na mecz już nie pojadę. I w 86 minucie takie widmo zaświtało w głowie. 

Ale od początku. Pod stadion dotarłam koło 16:30. Odbywały się przed nim łowickie pokazy, w końcu Łowicz to miasto Widzewa i trzeba promować je w województwie. Nie oglądałam zbyt długo bo o 17 postanowiliśmy wejść na stadion, który świecił jeszcze pustakami. 




Ale bez problemu można było dostać się po piwo, które postanowiłyśmy z koleżanką wypić. Cena powalająca, no ale muszą przecież zarabiać na tym. I zarabiają całkiem ładne pieniądze, bo chyba co 3 osoba była na stadionie z piwem. Zdziwiona byłam faktem, że wpuścili mnie na stadion z małą wodą mineralną, co prawda małą ale z tego co wiem to nie można nic wnosić. Mecz jak mecz, poziom trzeciej ligi nie powala. Widzew miał kilka dogodnych sytuacji, nawet setek, ale chłopaki pudłowali na potęgę. W tym wypadku nie ma się co rozpisywać. Ale o tym co działo się na trybunach można już napisać.
W porównaniu do mojego debiutu na Widzewie, sobotni doping był o niebo lepszy. Przynajmniej z mojego punktu widzenia, a dokładniej słyszenia. Było też więcej ludzi bo ponad 17 tysięcy. Cały czas jestem pod wrażeniem tych cyferek, ale o tym później. 
Przez cały mecz kibice prezentowali Ligę Mistrzów na Widzewie. Moi koledzy po szalu zawsze wywoływali we mnie ekscytację i euforię. Uwielbiam piłkę na najwyższym poziomie, czego Widzew niestety mi nie funduje, ale na Widzewie kocham tą atmosferę. Ten niesamowity doping przez 90 minut, czego tym zagranicznym klubom brakuje, no może z tych największych lig to Bundesliga może z nami rywalizować. 

Powyższa "Islandia" mnie po prostu powala. Szkoda tylko, że na Zegarze nie do końca panuje cisza podczas wykonywania owej Islandii. Świetnie to się prezentuje w zupełnej ciszy :) Ale tylu kibiców jednemu prowadzącemu ciężko opanować :) Oczywiście nie dało się dopingować przez 90 minut na najwyższym poziomie i były momenty słabsze, ale ogólnie doping był świetny, tak na moje ucho ze środka kotła :)  Najfajniejsze było to, że w zabawę włączył się cały stadion z krytą włącznie :) Co prawda bardzo nie lubię jak mamy skakać, z obawy że gdzieś mogę polecieć, albo ktoś mnie może przygnieść i zawsze wtedy na starym stadionie trzymałam się barierki. Tutaj niestety nie bardzo mogę ... no ale przeżyłam, a Lokomotywa na 4 trybuny była wręcz fantastyczna. 


Jak widać dla Widzewiaków nie ma rzeczy nie możliwych. Na powyższym zdjęciu kule jednego z kibiców. Dodam jeszcze, że ten chłopak jak trzeba było to z tymi kulami skakał. Szacun wielki !!! :) :) :) 
Najwspanialszy moment z tego meczu to bez wątpienia bramka na 2-1 w 97 minucie spotkania. Kurczę to była eksplozja radości, szał 17 tysięcy ludzi w jednym momencie, coś niesamowitego. Dla takich chwil warto żyć :) Coś czego się nie zapomina, i nie ważne czy to Liga Mistrzów czy 3 liga polska. Uwielbiam dominację Barcelony, ale również uwielbiam ten szał radości w ostatnich sekundach meczu po bramce Widzewa i to w 3 lidze. I tylko szkoda, że na koniec piłkarze się nie popisali i uciekli od razu do szatni ... Szkoda, bo zawsze po zwycięstwie do nas podchodzili... 

Wracając do cyferek. Widzew bije wszelkie rekordy pod tym względem. Pewnie większości nam wydawało się, że takie tłumy na stadionie to będą tylko w zeszłym sezonie, bo nowy stadion, bo wykupione karnety itp. Ten sezon pokazuje jak wielkie jest przywiązanie kibiców Widzewa do Widzewa, jak wielka jest miłość mimo, że i forma i piłkarze bardzo dalecy do ideału. Nie wiem co się będzie działo jak awansujemy do 2 ligi. Jednak jestem pewna, że na Ekstraklasę za pare lat ten stadion będzie za mały ... Ale tym się będziemy martwić za pare lat ... ;)





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty